16-05-2025

Żółkną rzepaki, żółknie pszenica zbliża się pora żniw, jak szybko biegnie ten czas. Tymczasem jednak lato i... wiśnie.


Z naszych wiśniowych drzewek zerwaliśmy ok 3 kg. W zeszłym roku nie zjedliśmy ani jednej wisienki, rosły w takim zagęszczeniu, że choć było kilkadziesiąt drzew wiśniowych nie dawały nic. Teraz po wycięciu zagajnika, zostawiłem kilka, te zaś skróciłem o połowę, bo były wybujałe. Te cięcie odchorowały bo część bocznych gałązek uschła. Wyskoczyły jednak liczne boczne pędy i myślę, że z czasem uformuje się jakieś sensowne drzewo. Na wiśnie zaprosiła nas też sąsiadka, urwalismy z 4 kg. Jej drzewa są stare i owoce są bardzo wysoko, duża część całkiem niedostępna.

Pod koniec zeszłego tygodnia byliśmy w Warszawie bo 10 lipca było walne zebranie w naszej okradzionej spółdzielni. W tym czasie padało, ale to nie były już takie kataklizmy jak poprzednio i ogród lepiej to przetrwał, choc minimalne problemy były. 

Zajmuje się zasypywaniem zapola w stodole. Wczoraj sukces, bo kupa z odpadami budowlanymi została w końcu zlikwidowana, wyglądamy przez okno i dużo ładniejszy widok bez tej kupy. Teraz to w stodole przykrywam ziemią i wyrównuję, to jeszcze wiele taczek do przewiezienia. W lipcowe gorące dni to katorżnicza robota.

A dziś odpust w naszej parafii, na rynku rozstawione kramy z tandetą i lodami. Ja zaś jeździłem do Zamościa po odbiór paszportu z datą ważności 2035. Motocyklem jechało się ciężko, bo gdy przez pola. w otwartej przestrzeni, to walczyłem z wiatrem by mnie nie zepchnął z drogi. Jednak przejażdżka wśród żółtych pól, w słonecznym blasku to też fajna przygoda.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga