Dziś w drogę. Ale zwątpiłem czy się uda wyjechać samochodem. Sytuacja jest taka, że moja droga jest z ziemi i taką chcę mieć. Nie chcę żadnego betonu, płyt, żużlu, żwiru. Tyle, że ostatnio pada co cieszy mnie jako właściciela ogródka. Dziś w nocy to całkiem ulewa. Moja droga zmieniła się w miękką, zapadajaca się maź. Ciężko po niej nawet zwyczajnie iść, bo tak śliska, że nogi się rozjeżdżają. Na to mam patent taki, że śpię słomę, która na chwilę stabilizuje błoto. W najgorszych miejscach podkładam deski. Muszę się śpieszyć, bo deszcz dalej pada i słoma mi namaka. Siadam za kierownicę ruszam. Piszczy mi alarm, że samochód jest w poślizgu. Błoto to jedna, a oje podwórko jest 3 metry niżej od drogi przez wieś. Jadę więc, nis słucham alarmów, patrzę tylko by nie zwolnić i nie utknąć, by też nie przegazować i nie stracić przyczepności. Udało się.
Komentarze
Prześlij komentarz